Było o butach, suplach, spodenkach, ale było też o psie.
Psie imieniem Buba, który to towarzyszy mi w moich treningach. Teraz więc
będzie o tym jak zadbać o zwierzaka w czasie treningów.
Pies na szczęście nie musi brać żadnych suplementów. Karmy lepsze jakościowo mają odpowiednio bogaty skład. Zwłaszcza jak pies dostaje jeszcze różnorodne nagrody i podgryzki, to jego potrzeby pod tym kątem będą zaspokojone. Wystarczy tylko, dla pewności co do dawki żarcia, zważyć psa od czasu do czasu. O karmach, które testowaliśmy napiszę jeszcze. Tym razem, ze względu na warunki zimowe, okazjonalne przymrozki i sól na chodnikach napisze co nieco o pielęgnacji psich łap.
Pierwsza i najważniejsza rzecz – sprawdzać łapy! Znajomy groomer, przy okazji
ostatniego strzyżenia Buby, uświadomił mi, że są ludzie, którzy tak zapuszczają
swoje psy, że pazur pierwszego palca (czyli tego na przednich łapach, od
środka, trochę powyżej samej łapki) potrafi się zawinąć, zarosnąć w pełne kółko
i wrastać w łapę! To duży problem, bo ten pazur nie ma kontaktu z podłożem i
nie ulega ścieraniu. Także musimy o tym pamiętać, nawet jak dużo biegamy z
psem. Tak samo jak musimy pamiętać, że nie wszystkie pazury ścierają się
równomiernie. Dobrze to od czasu do czasu skontrolować, aby się nie zawijały w
żadną stronę. Zaoszczędzimy psiakowi niepotrzebnego dyskomfortu czy wręcz bólu.
Druga sprawa to same poduchy łap. O nie też trzeba zadbać odpowiednio. W
warunkach zimowych oznacza to regularne wycieranie łap mokrą szmatką lub
wilgotnymi chusteczkami do psiej higieny. Zetrzemy w ten sposób ewentualną sól,
zabezpieczając i poduchy i język (a ogólniej przewód pokarmowy) przed żrącą
chemią. W miarę potrzeb, jeśli poduchy są zesztywniałe i twardawe, to trzeba je
przesmarować odpowiednim specyfikiem.
Na rynku jest tego dość sporo. My przez lata korzystaliśmy z
Trixie Pfoten-Pflege. Jest to biała maść o intensywnie kokosowym zapachu.
Korzystaliśmy z niej i latem i zimą. Faktycznie bardzo dobrze odżywia i
zmiękcza poduchy (a i dłonie jakie miękkie po nim się robiły!). Dość szybko się
wchłania. Mam jednak wrażenie, że jest aż nazbyt smaczna, bo Buba bardzo
intensywnie lubiła wylizywać ten krem. Na szczęście nie wykazywała nigdy
żadnych objawów jakiegokolwiek przytrucia. Tubka 50ml wystarczała nam na mniej
więcej niecały rok.
W tym sezonie postanowiliśmy spróbować czegoś innego. Zakupiliśmy
z żoną dr Seidel Paw Wax. Ma dużo prostszy skład od Trixie. Sprawia wrażenie
bardziej tłustawego i jest bezbarwny (i przynajmniej dla mnie) niemal bezwonny.
Wchłania się nawet szybciej od Trixie i jest bardziej trwały tzn. lepiej trzyma
się poduchy łapki. Póki co jestem bardzo zadowolony, bo
wygląda na to, że tubka 75ml wystarczy mi na bardzo długo – nawet przy częstym
używaniu. Po prostu jest wydajniejszy. Do podobnego efektu używam go mniej, a
zabezpiecza łapkę na dłużej. I to nawet przy uwzględnieniu faktu, że w tym roku
biegam z psem. Minusem jest to, że trzeba tubkę pościskać trochę przed użyciem.
Inaczej maść ma tendencję do rozwarstwiania się (?), po prostu jak dłużej
postoi w cieple, to potrafi lekko chlupnąć. Jak wazelina trzymana w cieple,
która się upłynnia. Kolejnym to cena, która jest zdecydowanie większa niż Trixie. Na szczęście
nie zwala z nóg, a w perspektywie czasu użytkowania wyjdzie cenowo na jedno.
dr Seidel Paw Wax skład: paraffinum
liquidum, silica, lanolin, glycerin, parfum
Trixie Pfoten-Pflege skład: wasser, vaseline, bienenwachs, PEG-40, glycerin,
isopropyl myristate, polyglyceryl-2 dioleate isodearte glyceride, mineralisches
ӧl, sorbitan oleate,
dimethicone, magnesium sulfate, sodium borate, propylparaben, methylparaben,
duftstoff