sobota, 17 grudnia 2016

RATUNKU! WODY!

zdrowie jego nać kropla wody
Tak bym pewnie krzyczał na pustyni, na fatamorganę. Na szczęście jestem w wygodnym mieszkaniu. Siedzę przed laptopem, a dresiwo i kapciochy sponsorują mi wieczór….popijając herbatę z hibiskusem przypomniało mi się, że w sumie wypiłem tylko szklankę wody dzisiaj. A to zdecydowanie zbyt mało. Woda jest życiem. I wodę trzeba pić i to dużo. A nawet jeszcze więcej, jeśli jesteśmy osobami aktywnymi i oprócz pracy poświęcamy jeszcze czas na treningi wszelkiej maści. Dlatego dzisiejszy wpis poświęcę właśnie wodzie.


Światowa Organizacja Zdrowia zaleca wypijanie wody w ilości ok 30ml na każdy kilogram masy ciała. Jak łatwo policzyć, skoro ważę 70kg, to powinienem wypijać minimum 2,1 litra wody każdego dnia. Robili badania, sprawdzali i tak im wyszło. Koniec.

Oczywiście nikt nam nie każe wtrąbić butelkę 1,5 litra na raz, bo jedynie będziemy od tego sikać. Wodę najlepiej siorbać małymi łyczkami przez cały dzień. Dlaczego tak? Bo wtedy najlepiej ją przyswajamy. Wodę tracimy z każdym oddechem, co widać zwłaszcza w chłodniejsze dni w postaci pięknego obłoczka wydobywającego się z naszych ust. Oprócz tego pocimy się. Sikamy. Ot proza życia. Całe nasze życie stopniowo, powoli woda z nas wyparowuje. Dosłownie i w przenośni. I tak jak ją tracimy – tak też najlepiej ją uzupełniać. Organizm pracuje wtedy w równowadze, mamy lepsze samopoczucie, lepsze zdrowie, nie grozi nam odwodnienie i jego skutki. I choć ideę intensywnego nawadniania małymi łyczkami rozpowszechniają sportowcy mniej lub bardziej zawodowi, to pierwsze zapiski na jakie się natknąłem na ten temat kompletnie nie były związane ze sportem, czy zdrowym stylem życia. Traktowały o…skutecznym zabijaniu. No prawie, bo mówiąc dokładniej o skutecznych sposobach szkolenia żołnierzy w eliminacji siły żywej przeciwnika. Jako, że było to już parę długich lat temu, to kompletnie nie pamiętam źródeł niestety. Jak dobrze kojarzę, to dotyczyło to pierwszych jednostek specjalnych i ich szkoleń w czasie działań w Afryce, w czasie 2 wojny światowej. Początkowo chciano przyzwyczaić żołnierzy do działań z ograniczonym dostępem do wody. Efekty były powalające. Dosłownie, bo ludzie padali jeden za drugim. Po prostu nie da się przyzwyczaić organizmu do „niepicia”. Trzeba pić, bo efekty odwodnienia potrafią być zabójcze. Teraz to wiemy i nie trzeba nikogo przekonywać do tego. Wtedy było inaczej, a realia wojny światowej były takie, a nie inne, że próbowano wszystkiego: nowatorskie metody szkolenia, dragi itp. Ta nauka była bolesna. Nie warto popełniać tych samych błędów. Bądźmy mądrzejsi i pijmy wodę.

A co nam – osobom biegającym i ćwiczącym konkretnie daje woda?

Najważniejsze są dwie kwestie. Po pierwsze zabezpiecza przez przegrzaniem, bo to właśnie krew (osocze dokładniej) jest nośnikiem ciepła w naszym ciele. Po drugie mięśnie są intensywniej odżywione. Takie dwa w jednym i taka jest też przyczyna biochemiczna popularnej „pompy” i generalnie puchnięcia mięśni. Organizm wciska w nasze mięśnie tyle płynu – ile jest w stanie. Właśnie po to, żeby odżywić mięsień i utrzymać prawidłową temperaturę jego pracy. Skutki odwodnienia w postaci zaburzeń równowagi i widzenia czy zaparć to pominę. Wujek google powie Wam na ten temat wystarczająco dużo. Tutaj chciałem poruszyć prostą prawdę – dobra dieta i solidne nawodnienie dadzą wam kopa do bicia życiówek. I to lepszego niż niejedne „suple”.