W ostatnich latach, wełna z merynosów bije rekordy popularności. Czemu tak się
dzieje?
Z kilku powodów. Wełna jest produktem naturalnym, a co za tym idzie dobrze się wpasowuje w trendy ostatnich lat. Lubimy rzeczy naturalne, wykonane z większą dbałością o człowieka i środowisko. Co raz częściej dokonujemy świadomych wyborów, także nie tylko cena, ale i jakość oraz właściwości stają się dla nas coraz istotniejsze.
Z kilku powodów. Wełna jest produktem naturalnym, a co za tym idzie dobrze się wpasowuje w trendy ostatnich lat. Lubimy rzeczy naturalne, wykonane z większą dbałością o człowieka i środowisko. Co raz częściej dokonujemy świadomych wyborów, także nie tylko cena, ale i jakość oraz właściwości stają się dla nas coraz istotniejsze.
A skoro jesteśmy przy właściwościach, to właśnie za ich sprawą wełna merino
jest tak niesamowita. W porównaniu do zwyklej wełny jest przyjemniejsza w
dotyku i nie drapie. Ma też naturalne właściwości antybakteryjne. Po prostu jej
włókna są bardzo gładkie i bakterie nie mają jak się tam osadzać i namnażać.
Świetnie się zatem sprawdzają nie tylko w różnego rodzaju sportach i wyjazdach,
gdzie walczymy o każdy gram zabieranego bagażu (bagaż lotniczy, czy konieczność
dźwigania wszystkiego na plecach), ale też wszędzie tam, gdzie po prostu zależy
nam na zwiększonej higienie. Włókna tej wełny nie nasiąkają tak wilgocią jak
bawełna, rewelacyjnie oddychają i nawet mokre nie zmieniają za bardzo
właściwości termicznych. Dzięki temu w mroźniejszych warunkach skarpety nie
działają jak kompresy chłodzące. A kiedy jest gorąco, to nie odparzają nam
stóp. Idealnie sprawdzą się nie tylko dla wprawionych turystów czy sportowców,
ale też typowym zmarźluchom w regularnej (i niestety nawracającej) walce z
marznącymi stopami, od których często łapią zapalenie pęcherza.
Oczywiście – wełna wełnie nie równa i trzeba mieć tego
świadomość. Dobre produkty z wełny kosztują krocie. Skarpetki po 70-100zł,
bielizna po 200-300zł, bluzy i nawet po 600zł. To nie są małe kwoty. Ale warto
odkładać grosza i kupić jakościowe rzeczy. Te ceny nie biorą się znikąd. Ci
renomowani producenci nie biorą wełny z kosmosu. Dokonują ściśle określonej
selekcji włókien. Nie mogą być one bowiem ani zbyt grube, ani zbyt cienkie. Są
producenci, którzy podpisują umowy już z hodowcami, aby mieć pewność nawet co
do sposobu wypasania owiec i stanu ich zdrowia. Dodatkowym utrudnieniem jest
obróbka włóczki. Utrzymanie naturalnych właściwości wełny merino przez cały proces
produkcyjny jest bardzo trudne.
Na co zatem zwracać uwagę?
Wybierajmy sklepy branżowe i firmy, które się w nich
pojawiają jak SmartWool, IceBreaker, Bridgedale, Devolt, czy XTM z Australii,
którego mam i sobie cenię. Mniejsze ryzyko nacięcia się na buble. Czysta wełna
praktycznie nie występuje, bo taka bielizna szybko się zużywa. Niemal zawsze są
różne domieszki. Najczęściej jest to nylon, bo jest bardzo mocny i stanowi
swoisty szkielet i elastan, gdyż zapewnia odpowiednią elastyczność. Oczywiście
domieszki mogą być też innych włókien jak poliester, coolmax itp. Unikajcie
produktów z domieszką bawełny – psuje ona efekt oddychalności i
antybakteryjności. W przypadku produktów o niskiej zawartości wełny (kilka –
kilkanaście procent) też bym się wstrzymał i podpytał sprzedawcę co i jak. W
tanich firmach to zabieg dla zwiększenia ceny. W lepszych – użycie wełny w
ściśle określonych miejscach (np. jedynie od strony skóry).
Jak o taką wełnę zadbać?
Na pewno nie pierzcie jej w preparatach do wełny. Brzmi absurdalnie, ale takie preparaty mają dużo zmiękczaczy, a one sprawiają, że łuski włókien się rozchylają. Niszczy to właściwości antybakteryjne. Dobrze sprawdzi się zwykły proszek, jeszcze lepiej szare mydło. Najlepsze będą preparaty dedykowane do wełny merino, choćby z firmy TOKO, czy choćby wszechobecnego Nikwaxa lub Grangers’a. Nie zawierają one żadnych zmiękczaczy, a niektóre mają także składniki odstraszające mole. Jak często prać? Pranie merino to absolutna konieczność. Także pierzemy dopiero jak zaczyna śmierdzieć. W przypadku bielizny mającej styczność z naszą skórą to łatwa sprawa. W moim wypadku skarpetki zaczynają lekko (naprawdę lekko) trącić dopiero po ok 7 dniach intensywnego użytkowania (typu wielogodzinne marsze, bieganie itp.). Z bluzami jest troszkę gorzej. Jeśli nie kisicie ciuchów na stercie, a pozwalacie im trochę odetchnąć na wieszaku (niech się powietrzą), to naprawdę trudno będzie wam stwierdzić, czy trzeba bluzę już wyprać czy nie. Nawet po kilku miesiącach użytkowania. Będą co najwyżej widoczne jakieś plamy czy przebarwienia (np. od makijażu), jakieś niewielkie zmechacenia, włosy itp., ale czuć od bluzy praktycznie nie będzie nic.
Oczywiście jak ktoś jest uczulony na zwykłą wełnę, to i po merino może wystąpić reakcja alergiczna, ale tutaj doświadczenia ludzi, z którymi miałem do czynienia, bywają różne.
Na pewno nie pierzcie jej w preparatach do wełny. Brzmi absurdalnie, ale takie preparaty mają dużo zmiękczaczy, a one sprawiają, że łuski włókien się rozchylają. Niszczy to właściwości antybakteryjne. Dobrze sprawdzi się zwykły proszek, jeszcze lepiej szare mydło. Najlepsze będą preparaty dedykowane do wełny merino, choćby z firmy TOKO, czy choćby wszechobecnego Nikwaxa lub Grangers’a. Nie zawierają one żadnych zmiękczaczy, a niektóre mają także składniki odstraszające mole. Jak często prać? Pranie merino to absolutna konieczność. Także pierzemy dopiero jak zaczyna śmierdzieć. W przypadku bielizny mającej styczność z naszą skórą to łatwa sprawa. W moim wypadku skarpetki zaczynają lekko (naprawdę lekko) trącić dopiero po ok 7 dniach intensywnego użytkowania (typu wielogodzinne marsze, bieganie itp.). Z bluzami jest troszkę gorzej. Jeśli nie kisicie ciuchów na stercie, a pozwalacie im trochę odetchnąć na wieszaku (niech się powietrzą), to naprawdę trudno będzie wam stwierdzić, czy trzeba bluzę już wyprać czy nie. Nawet po kilku miesiącach użytkowania. Będą co najwyżej widoczne jakieś plamy czy przebarwienia (np. od makijażu), jakieś niewielkie zmechacenia, włosy itp., ale czuć od bluzy praktycznie nie będzie nic.
Oczywiście jak ktoś jest uczulony na zwykłą wełnę, to i po merino może wystąpić reakcja alergiczna, ale tutaj doświadczenia ludzi, z którymi miałem do czynienia, bywają różne.