Mój zestaw do biegania jest
bardzo ekonomiczny. Jak patrzyłem po cenach samych smyczy do biegania z psem,
to oscylowały one w okolicach 100 zł, ewentualnie jakieś komplety typu smycz +
pas biodrowy + szelki w okolicy 150zł. Poszedłem jednak trochę na skróty i
zmontowałem taki zestaw samemu…..za jakieś 70zł. Po kilku tygodniach biegania,
mogę stwierdzić, że działa znakomicie.
Co wchodzi w skład mojego zestawu? Smycz taśmowa od Trixie oraz absorber (amortyzator) tej samej firmy i uprząż sportowa firmy Miro&Makauri.
Co wchodzi w skład mojego zestawu? Smycz taśmowa od Trixie oraz absorber (amortyzator) tej samej firmy i uprząż sportowa firmy Miro&Makauri.
Smycz to najprostsza z
możliwych, cienka tasiemka 10 mm. Jest lekka, tania i pomimo ciurgania po
terenie i chodnikach, to nie widać po niej za wiele. Ot tylko troszkę
przybrudzona i tyle, a brzegi jeszcze nie zaczęły się strzępić. Taka nam się
spisuje najlepiej. Nie majta się, nie lata za bardzo i nie przeszkadza. A jak
się w kilka miesięcy zużyje, to i tak nie będzie mi jej szkoda, bo była ultra
tania (poniżej 10zł). Metalowe oczka i zapięcia sprawiają pozytywne wrażenie.
Brak jakichś nadlewów, pęknięć, skrzypienia sprężynek czy czegokolwiek, co
mogłoby wzbudzać moje podejrzenia.
Amortyzator Trixie wziąłem w
najmniejszym rozmiarze: „XS-S”, czyli 16
cm i 10 mm. Dla Buby, sznaucerki mini, większego nie trzeba. Nie ma ona
tendencji do ciągnięcia i amortyzator jest zamontowany jedynie na wszelki
wypadek. Rożne opinie słyszałem o smyczach do biegania tej firmy i różne opinie
na necie czytałem. Generalnie – mocno przeciętne. Że się zaczynają pruć, że
brzydko wyglądają, że szybko się zużywają. Po
kilku tygodniach nic takiego nie zauważyłem. Wszystkie nici są całe, nic
się nie pruje, a amortyzator jest tak samo mocny jak na początku – guma nie
rozciągnęła się w żadnym stopniu i tak samo wybiera odejścia psa czy jakieś
ewentualne szarpnięcia. Trochę się tego elementu obawiałem, ale jednak
niesłusznie. Nie wiem czy to kwestia braku jakiegoś ciągania ze strony mojego
psa, czy faktu, że jest po prostu mała (choć z drugiej strony i sam amortyzator
też jest mały). Póki co (odpukać) działa, ma się dobrze i nie wygląda jakby
miał się rozpaść.
Uprząż sportowa Miro&Makauri
to była jedna wielka niewiadoma. Brak jakichś miarodajnych opinii, produkt
kupowany w necie i bez mierzenia, także nawet nie wymacany dobrze. Pierwsze
oględziny wypadły dość pozytywnie. Tu już był potrzebny rozmiar „M”. A
przynajmniej według miar podanych przez producenta. I faktycznie pisali tutaj
prawdę, a co za tym idzie – uprząż rozmiarowo pasuje. Wybarwienie materiału i
pasków jest ładne, równomierne i w tym samym, żywym odcieniu (niby oczywiste,
ale sami na pewno wiecie, że nie zawsze tak jest). Same szelki są elastyczne i
dobrze się układają. Tylko nie mylcie tego z gumowatością materiału, bo nie
rozciąga się jakoś super. Czuć, że troszkę, pod naporem, pracuje i to wszystko.
Są miękko wykończone, a przy odpowiednim wyregulowaniu leżą bardzo dobrze – a
to jest bardzo ważne. W końcu ten nasz mały, czarny dynamit to huragan na czterech
łapach i musi być jej w tym po prostu wygodnie. Dużym plusem jest to, że szelki
zostały naprawdę dobrze zaprojektowane. Cześć przednia wypada akurat na obręczy
barkowej, więc nawet jak się zdarzy, że się zaplączemy i szarpnę w biegu psem,
to nie przyduszam jej w żadnym stopniu. Szelki mają jedną klamrę, na
regulowanej taśmie w obrębie klatki piersiowej. Trzeba dobrze ją dopasować, bo
jak jest zbyt luźno, to dół w okolicy łap zaczyna się obracać i zamiast
obejmować klatkę szeroko, to się lekko odgina i brzegi mogą ocierać o łapy.
Część przednia, barkowo-karkowa jest jednolita i bez regulacji. Zakłada się ją
przez łeb. Z jednej strony to dobrze, bo całość jest kompaktowa i lekka, a z
drugiej….. Buba zwyczajnie nie lubi niczego zakładanego przez łeb. Ot taka
księżniczka i cóż poradzić. Na szczęście już od pierwszego użycia było widać,
że Buba czuje się w niej swobodnie. Biega, skacze, zaczepia do zabawy. Znaczy
się – nie przeszkadza, bo ta księżniczka jak ma rzepa w łapie to staje jak
wryta, łapa w górę i mina pod tytułem „Człowiek ratuj!”.
Wszystkie elementy zestawu
dobrze współpracują ze sobą. Po kilku tygodniach użytkowania nie zauważyłem
jakiegoś specjalnego zużycia, a biegamy ok. 50 km tygodniowo. Czy mogę taki
zestaw polecić? Na początek – na pewno. Wszystko to przyda się nie tylko w
czasie biegania, ale i też dla psów, które są nadpobudliwe i mają tendencję do
ciągnięcia.
Zdjęcia naszego zestawu TUTAJ