Wiele osób cierpi na nadwagę lub otyłość i chwyta się różnych sposobów, aby
tylko co nieco zrzucić. Niestety równie szybko rezygnują.
Ileż to jest wpisów na blogach, forach i społecznościach pod tytułem: „Jestem zrozpaczona: w pierwszym tygodniu poleciały mi 2 kg, a w drugim przytyłam kilogram.”, „Wszystko jest OK, póki jestem na diecie, a jak przestaje, to kilogramy lecą w zastraszającym tempie!”, „Czy to normalne, że odkąd się odchudzam, to nie miesiączkuję?”. Takich i podobnych wpisów jest zatrzęsienie. Skąd się to bierze? Oczywiście z niewiedzy i zwykłej głupoty….. niestety.
Decydując się na zmianę nawyków żywieniowych trzeba zdawać sobie sprawę z możliwych reakcji organizmu, a mogą one być różne.
Ileż to jest wpisów na blogach, forach i społecznościach pod tytułem: „Jestem zrozpaczona: w pierwszym tygodniu poleciały mi 2 kg, a w drugim przytyłam kilogram.”, „Wszystko jest OK, póki jestem na diecie, a jak przestaje, to kilogramy lecą w zastraszającym tempie!”, „Czy to normalne, że odkąd się odchudzam, to nie miesiączkuję?”. Takich i podobnych wpisów jest zatrzęsienie. Skąd się to bierze? Oczywiście z niewiedzy i zwykłej głupoty….. niestety.
Decydując się na zmianę nawyków żywieniowych trzeba zdawać sobie sprawę z możliwych reakcji organizmu, a mogą one być różne.
Przestawienie się i naszego metabolizmu może potrwać od ok. 4 do 12 tygodni. I to nie jest zależne od przyjętej diety czy zastosowanych ćwiczeń, to są kwestie indywidualne. W tym czasie mogą występować takie objawy jak:
-
wahania wagi (mniej lub bardziej gwałtowne
chudnięcie i/lub lekkie tycie),
-
zatrzymywanie wody w organizmie,
-
uczucie zwiększonego zmęczenia i braku energii,
-
zatwardzenie lub rozwolnienie,
-
trądzik,
-
problemy ze snem,
-
inne, indywidualne np. związane z przebytymi
urazami lub chorobami.
Jeśli mamy do czynienia zaś z takimi objawami jak
zatrzymanie okresu menstruacyjnego, wypadanie włosów, zwiększona łamliwość
paznokci, zszarzała cera i podkrążone oczy, huśtawki nastrojów, bolesności przy
oddawaniu moczu, zwiększona podatność na różnego rodzaju infekcje, wiszący
nadmiar skóry itp., to jest to znak, że robimy coś bardzo, ale to bardzo źle,
co może skończyć się czymś więcej jak brzydką estetyką wiszącej skóry czy
efektem jo-jo. Postępując w ten sposób możemy rozwalić sobie gospodarkę
hormonalną (tak popularna teraz tarczyca i nadnercza), stłuścić organy, co
doprowadzi do zaburzenia ich pracy, może się też urwać mniej stabilna blaszka
miażdżycowa, co może poskutkować nawet i śmiercią.
Przyczyn takich błędów może być wiele. Od zbytniego pośpiechu do nonszalancji. Od naiwności, do zwykłego braku czasu. Z tego co się zorientowałem, najbardziej szkodliwa jest wiara we wróżki Semiry, które niczym internetowe wyrocznie na ślepo i bez większego zastanowienia rzucają nazwami konkretnych diet i/lub modeli żywieniowych i treningami kompletnie od czapy. Oczywiście z całą masą błędów, wynikających z niewiedzy i ignorancji. Jak się przed tym ustrzec, aby później nie płakać nad straconym zdrowiem i miesiącami w kolejkach do kolejnych specjalistów w naszej służbie zdrowia?
Po pierwsze musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że każdy organizm jest inny i jak coś zadziałało na naszego kolegę czy koleżankę, to nie znaczy, że podziała równie dobrze na nas samych. Kolejna zbrodnia to nasza pazerność i chciwość. Jaki specjalista poświęci kilka godzin układając zbilansowaną dietę ustawioną pod indywidualne potrzeby za 15zł miesięcznie? Nie oszukujmy się – ludzie, którzy poświęcili lata życia na studia, kursy doszkalające i konferencje zwyczajnie się cenią, bo maja do tego podstawy. Nie bójcie się zatem pytać o wykształcenie i kwalifikacje. To samo dotyczy trenerów personalnych. Sprawdźcie ich kwalifikacje, czy to nie przypadkiem jakiś kurs internetowy, czy ich uprawnienia są ogólnoeuropejskie, jakie mają dokonania (lub ich podopieczni), sprawdźcie opinie. Nie bójcie się pytać. I nie bójcie się wydać trochę więcej. W ogólnym rozliczeniu lepiej zapłacić i 200zł za porady i późniejszą opiekę niż wydać krocie na późniejsze leczenie np. rozwalonej tarczycy czy nadnerczy. Traktujcie to jako inwestycję we własne zdrowie.
Przyczyn takich błędów może być wiele. Od zbytniego pośpiechu do nonszalancji. Od naiwności, do zwykłego braku czasu. Z tego co się zorientowałem, najbardziej szkodliwa jest wiara we wróżki Semiry, które niczym internetowe wyrocznie na ślepo i bez większego zastanowienia rzucają nazwami konkretnych diet i/lub modeli żywieniowych i treningami kompletnie od czapy. Oczywiście z całą masą błędów, wynikających z niewiedzy i ignorancji. Jak się przed tym ustrzec, aby później nie płakać nad straconym zdrowiem i miesiącami w kolejkach do kolejnych specjalistów w naszej służbie zdrowia?
Po pierwsze musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że każdy organizm jest inny i jak coś zadziałało na naszego kolegę czy koleżankę, to nie znaczy, że podziała równie dobrze na nas samych. Kolejna zbrodnia to nasza pazerność i chciwość. Jaki specjalista poświęci kilka godzin układając zbilansowaną dietę ustawioną pod indywidualne potrzeby za 15zł miesięcznie? Nie oszukujmy się – ludzie, którzy poświęcili lata życia na studia, kursy doszkalające i konferencje zwyczajnie się cenią, bo maja do tego podstawy. Nie bójcie się zatem pytać o wykształcenie i kwalifikacje. To samo dotyczy trenerów personalnych. Sprawdźcie ich kwalifikacje, czy to nie przypadkiem jakiś kurs internetowy, czy ich uprawnienia są ogólnoeuropejskie, jakie mają dokonania (lub ich podopieczni), sprawdźcie opinie. Nie bójcie się pytać. I nie bójcie się wydać trochę więcej. W ogólnym rozliczeniu lepiej zapłacić i 200zł za porady i późniejszą opiekę niż wydać krocie na późniejsze leczenie np. rozwalonej tarczycy czy nadnerczy. Traktujcie to jako inwestycję we własne zdrowie.