Podobnie jak model Ediken, tak i te legginsy biegowe pochodzą z Decathlonu i
tak samo są przeznaczone do biegania w chłodniejsze dni. I tak samo dobrze mi
się w nich biega. Z czego naprawdę się cieszę.
Producent nie wspomina nic o jakichkolwiek technologiach (podany jest tylko skład: 92% poliester i 8% elastan), ale z badania „na oko”, mogę powiedzieć, że materiały w obu przypadkach są takie same, podobnie jak szycia. W sumie to bardzo dobrze, bo jest to sprawdzone i pewne rozwiązanie. Szwy są płaściutkie jak kotlety robione przez moją żonę, kiedy ją czymś wkurzę. Nic nigdzie nie uwiera, nie odciska się i nie przeszkadza. Także tutaj duży plus.
Na uznanie zasługują wstawki z odblaskowymi elementami na
łydkach. Zostały poprowadzone od tyłu, na wysokości kostki, a potem zewnętrzną
częścią golenia ku górze. Dzięki temu rozwiązaniu jesteśmy widoczni zarówno z
boku, jak i z tyłu. Odblaskowe jest też logo na prawym udzie, co zapewnia
wystarczającą widoczność nas od przodu.
Z prawej strony, od tyłu, jest zamykana suwakiem, spora kieszonka. Od środka podszyta jest wodoodpornym materiałem, aby nie zapocić jej zawartości. Ma się w niej zmieścić smartfon. No mój się z pokrowcem nie mieści. Na szczęście, po zdjęciu „pancernej” obudowy, Samsung Galaxy S4 wchodzi bez problemu. Kolejna kieszonka jest od wewnętrznej strony od środka. Jest taka sama jak ta w Edikenach, a więc jak dla mnie troszkę za mała na klucze, ale jakieś 2-3 monety na nagłą awarię idealne.
Minusem jest trochę inna rozmiarówka w porównaniu do
poprzedniego modelu. Są po prostu odczuwalnie mniejsze, a dokładniej –
szczuplejsze. Z takich innych kwestii, które zauważyłem, to dość kiepsko
oddychają, ale za to są ciepłe. Spokojnie biegam w nich przy ujemnych
temperaturach (takich jak -15oC), a nogi i tak mam wilgotne od potu,
choć nie wpływa to w odczuwalny dla mnie sposób na pogorszenie termiki.
Jak to wszystkie syntetyki – trzeba często prać. Po kilku cyklach nie widzę jakiegokolwiek wpływu prania czy wirowania czy to na materiał, czy szwy.
Jak to wszystkie syntetyki – trzeba często prać. Po kilku cyklach nie widzę jakiegokolwiek wpływu prania czy wirowania czy to na materiał, czy szwy.